sobota, 12 grudnia 2009

Śledzie w jogurtowo-majonezowym sosie

Zapachniało już Świętami Bożego Narodzenia i mnie również powoli ogarnia radosny nastrój. Święta to taki magiczny czas, kiedy wszyscy starają się być jakby trochę lepsi. Boże Narodzenie to też jedno z najbardziej rodzinnych świąt, kiedy nikt nie powinien czuć się samotny i smutny.
W naszej tradycji to nie tylko choinka i Mikołaj ale również spotkanie przy wigilijnym stole, a na nim tradycyjnie dwanaście potraw. Przyznam, że to praktycznie jedyny moment w roku kiedy robię domowy makaron (do klusek z makiem). Ale nie tylko Wigilia jest ważna. Kolejne dni to zazwyczaj także spotkania w gronie rodzinnym, przyjaciół. Tu również na stół trafiają smakowitości, często szykowane tylko w okresie Bożego Narodzenia.
No ja także przygotowuję się już do Świąt i po zastanowieniu stwierdziłam, że jakoś niezbyt wiele potraw na moim blogu jest takich prawdziwie Bożonarodzeniowych! (oj chyba jedynie serniczek z czekoladą się tu mieści). No może jest kilka takich, które można wykorzystać w okresie Świąt. Koniecznie muszę to naprawić. Dzisiaj zacznę skromnie - od śledzi w jogurtowo-majonezowym sosie. Zapraszam!

Składniki:
  • 5 filetów śledziowych z matiasa
  • 1 duże jabłko (słodki winny smak)
  • 3-4 ogórki kiszone lub konserwowe
  • 1 większa cebula
  • sok z 1/2 cytryny
  • 2 łyżki (kopiaste) majonezu
  • 2 łyżki (kopiaste) gęstego jogurtu
  • 1/2 łyżeczki cukru
  • 1/2-1 łyżeczka ziół prowansalskich
  • pieprz do smaku (najlepiej biały)
Filety wkładamy do naczynia z wodą i moczymy ok. 2 godzin. W międzyczasie przynajmniej raz zmieniamy wodę. Śledzie są bardzo słone i dzięki temu stracą trochę soli. Możemy po 2h spróbować czy już są dla nas dobre (jeżeli nadal wydają się za słone to proponuję wymienić wodę i pomoczyć jeszcze 1/2 h i znów sprawdzić). Ten moment jest bardzo ważny - jeżeli śledzie będą za słone to cała potrawa potem taka właśnie będzie (możne wtedy do już gotowych śledzi np. dorobić więcej sosu, ale nie ma gwarancji, że uda się "rozcieńczyć" słony smak).


W czasie gdy śledzie kąpią się w wodzie szykujemy sos. Ogórki obieramy ze skórki i kroimy na małą kostkę. Cebulę obieramy i również kroimy w kosteczkę, wykładamy na sitko i przelewamy gorącą wodą (straci trochę ostrości smaku).
Jabłko kroimy w drobną kostkę i skrapiamy cytryną (nie musimy użyć całego soku). Pokropione cytryna jabłko nie ściemnieje (jeżeli skropimy zaraz po pokrojeniu). Wszystko wkładamy np. do miski.

Śledzie wyjmujemy z wody, osuszamy np. papierowym ręcznikiem i kroimy na dowolne części. Ja pokroiłam w takie malutkie dzwonka (na jeden raz na widelec). Wkładamy do pokrojonych warzyw.


Na koniec łączymy majonez i jogurt z ziołami, cukrem i pieprzem. Zalewamy śledzie i wszystkie składniki mieszamy. Odstawiamy na ok. 2 h do lodówki. Wszystkie składniki się wtedy pięknie połączą.

Nie solimy! Sól ze śledzi przejdzie do całej potrawy. Na koniec próbujemy czy całość nie jest np. za mało pikantna i ew. dodajemy pieprzu i jeszcze trochę ziół. Sosu można wyprodukować dowolna ilość. Ja daję tyle samo jogurtu i majonezu ale można przed zalaniem śledzi spróbować i zdecydować czy wolimy bardziej majonezowy czy bardziej jogurtowy smak (mniej lub bardziej ziołowy) i dodać trochę więcej któregoś składnika.

Smacznego!

3 komentarze:

  1. Jedyne śledzie które jadam, to takie w śmietanie :) Może czas spróbować czegoś nowego:) Przepis wydaje się być całkiem przyjazny nawet dla mnie :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja robię śledzie pod pierzynką i do nich także można wrzucić, co pod ręką. Bardzo dobrze komponuje się ze śledziami gotowany ziemniak.
    Fajnego ma pani bloga, taki nieprzekombinowany :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooo i prawda, blog czyściutki i czytelny! też tak uwazam! a śledzie pysznościowe :)

      Usuń